Witam wszystkich zmarzniętych po Świątecznej niestrawności, wyglądających wiosny, i nie tylko :)
Nareszcie nastała Wiosna, chociaż jeszcze w ubiegły piątek można było zaobserwować takie obrazki:
(dla nieznających miejsca to...Grunwald).
Z okazji mijającej zimy pozwolę sobie na pewną reminiscencję.
W tym roku udało mi się spędzić kilka dni w Zakopanem. Trzaskałem kilometry na nartach, ale też poszukiwałem doznań kulinarnych i duchowych.
Miałem niewątpliwą okazję odwiedzić Teatr im. St. I. Witkiewicza w Zakopanem (krótko mówiąc Teatr Witkacego) oraz zobaczyć niesamowitą sztukę „Na niby – naprawdę”, którą uświetniła również obecność lanserki Herbuś i ministry Muchy :) oficjalnie przez nikogo nierozpoznanych :D.
Informacja dla tych którzy długo nie widzieli Teatru Witkacego – nie poznacie miejsca. Teatr świetnie odnowiony i przebudowany, a efekt tej przebudowy delikatnie mówiąc zachwyca! Nie tylko jego wygląd, z zewnątrz, z wymalowaną gębą Witkacego na elewacji,
ale też bardzo przyjazne i ciepłe foyer (z przechodnią wystawą jakiegoś twórcy – kiedy ja byłem - plakaty Młodożeńca, nawet do kupienia), mobilna scena, która stwarza wrażenie, że jest się uczestnikiem spektaklu.
Jednym słowem - bez względu na porę roku w jakiej będziecie w Zakopanem, bez względu na spektakl jaki będzie grany na, po prostu wejdźcie (oczywiście po zakupieniu biletu :) ) - Naprawdę Warto.
Wszyscy pewnie słyszeli o kwaśnicy, ale nie każdy miał odwagę, sposobność i ochotę jej spróbować.
Opowieści na temat tego dania są przeróżne. Zrobiona z dziwnych części świni, śmierdzącej kapusty.. Mogę powiedzieć jedno – próbowałem jej w wielu miejscach ( nawet na Kasprowym (cena jak w Marriott'cie – zupa 14 PLN+bułka za 4 PLN = 18 PLN, no cóż...wysoko :) ), zawsze rozgrzewająca, bogata w smaku o intensywnym zapachu wędzonki i kminku - po prostu wspaniała !!!.
Zaraz po powrocie powiedziałem sobie – powtórzę ten smak.
A oto efekt poszukiwań - sprawdzony i wypróbowany przez największego krytyka kulinarnego – moją Żonę :).
Więc dzisiaj - "Kwaśnica".
- 0,5 kg kapusty kwaśnej (proponuję sprawdzić na opakowaniu – ma być tylko sól i kapusta),
- 25 dkg wędzonych żeberek,
- 15 dkg boczku wędzonego,
- Kostka bulionowa,
- Cebula,
- 2 ziemniaki (lub według uznania,ale bez przesady)
- Przyprawy: ziele angielskie, liść laurowy, pieprz i sól do smaku, kminek!!! (bardzo ważne).
W litrze wody rozpuszczamy kostkę bulionową, dodajemy ziemniaki pokrojone w kostkę , wrzucamy żeberka i gotujemy. Boczek kroimy w artystyczną kostkę, cebulę też w zgrabną kostkę i podsmażamy. Podsmażony boczek z cebulą wrzucamy do gotującej się zupy. Po ok. 30 min. dodajemy kapustę, przyprawy i gotujemy przez 1 godzinę. Przed wrzuceniem, kapustę kroimy na drobniejsze kawałki według uznania. Proponuję też sprawdzić czy nie jest zbyt kwaśna. Mega kwaśną kapustę przepłukujemy zimną wodą.
Smacznego !!!!!
Na koniec - w Zakopanem warto chociaż na chwilę wstąpić do Willi Oksza, w której w stałej ekspozycji znajdują się dzieła Witkacego jak również innych artystów, których inspirowały góry. Kolekcja nie przytłaczająca, fajnie zaaranżowana. Polecam nawet tym, którzy wolą Krupówki z grilowanym łoscypkiem za 2 ziko (w tym roku hit - z żurawiną).
A teraz jeszcze Was zastrzelę – w tym wszystkim smaku doda Wam książka S.I. Witkiewicza „Narkotyki”
Warto przeczytać :)
ToM
ToM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz