poniedziałek, 7 października 2013

Kolej Na Wielkopolskie Smaki, czyli każda wielka podróż zaczyna się od małego kroku.

Witajcie !

 Wyjątkowo komentuję coś na bieżąco i robię to bardzo rzadko. W dobie internetu, każda informacja ukazuje się, trwa chwilę i obumiera w zapomnieniu przyciśnięta ciężarem nowych newsów. Dobrze wyciągnąć coś po czasie, po dobrej analizie i przyswojeniu informacji. 
  Wychodząc z założenia wiecznego łamania zasad - dzisiaj świeża relacja z imprezy:

Kolej Na Wielkopolskie Smaki: Vol. 1. Poznań-Wielkopolska COOKING SESSION!

w której uczestniczyłem w ubiegłą sobotę.


  Krótko mówiąc - był to konkurs kulinarny. Nie byłem gotującym ani jurorem, chociaż tutaj uwaga - jurorem mógł być każdy uczestnik, i tak jak to w demokracji, oddać swój głos na najlepszego :).
Po krótkim wstępie, rozpocząłem degustację oczywiście od pierwszego z brzegu: Mielżyński Wine Bar.


  I tutaj zaskoczenie, albo jak zawsze brak zaskoczenia, czyli ostatni będą pierwszymi, i na odwrót :D. Jak widać - bez fajerwerków. Polędwica zmieniła w ostatniej chwili nazwę na schab, ale jak wszyscy wiemy polędwica to delikatniejsza część schabu, więc faux-pas nie było. Ale niesmak pozostał :). Muszę przyznać, że niezłą częścią dania były kluski, dosyć wybredne w smaku - niewymienione w składzie potrawy :). Reszta, jak z hasłem "koń" w arabskiej encyklopedii - koń jaki jest, każdy widzi (na załączonym obrazku). 


Następnie pobiegłem do Kyokai Sushi Bar na wielkopolskie sushi.


  Tutaj lekkie zawieszenie... Ciekawe, ciekawe, co ten smak przypomina...?! Aaaaa - wszystko co wielkopolskie - oprócz sushi - bo wielkopolskie nie jest :). Zwinięty pęczak, nori oraz polędwica, polane sosem grzybowym, z posypką sera koziego. Krótko mówiąc: niedzielne danie w japońskiej pigułce. Brawo za pomysł, ale kompozycja mnie nie przekonała.



  Następnie (po kumotersku) popędziłem (naprawdę trzeba było być szybkim, frekwencja dopisała) do Restauracji Platinum na intrygujące policzki wołowe. Na miejscu dowiedziałem się (bezpośrednio od Dominika Brodziaka), że tak naprawdę policzki wołowe są wielkim nieobecnym i niedocenianym przez lata elementem wołowiny (wbrew pozorom, są nawet dosyć przystępne cenowo!).


  Smak - no właśnie...rozpływało się w ustach. Kompozycja z kurką i lekko marynowaną dynią uzupełniała prześwietny smak tego wykwintnego dania.

  
  Następnie kroki swoje skierowałem do Hugo Restaurant. Niestety - ku mojemu rozczarowaniu przywitała mnie tam wiadomość, że niestety szpik (gwóźdź programu) już wyszedł :(. Krótko mówiąc - kto późno przychodzi...
  Niezrażony niedostępnością, postanowiłem przetestować kuchnię Restauracji 3 Kolory.


  I tutaj największe zaskoczenie całej imprezy - przepyszna pierś gęsi, z krokietem z czerwonej kapusty (!!!), maślakami i mozaiką dyni z gruszką podaną na liściu modrej kapusty - a wszystko świetnie skomponowane i podane. Najbardziej wielkopolski z wielkopolskich smaków na imprezie !!! (oczywiście według mnie). Na kogo głosowałem chyba nietrudno się domyślić...



Dla ciekawskich podaję ranking zwycięzców:

1. Hugo Restaurant ( za szpik :) )
2. Le Palais Du Jardin ( nie dałem już rady )
3. 3 Kolory ( mój faworyt ).

  Muszę jeszcze w tajemnicy nadmienić że impreza była początkiem czegoś większego o czym dowiecie się w niedalekiej przyszłości, a co będzie realizowane przy moim skromnym udziale... Szczegóły już wkrótce :)



Pozdrawiam

ToM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz