W ostatnim czasie, w wyniku kilku niespodziewanych okoliczności, stałem się posiadaczem kilku wielokilogramowych dyń ( z wielkopolska zwanych korbolem albo korbolkiem - w innych rejonach Polski słowo to kojarzy się z zupełnie czymś innym, bynajmniej nie z dynią :D ).
Wczytując się w źródła dowiedziałem się, że tak jak większość fajnych rzeczy, dynia pochodzi a Ameryki, gdzie średnio osiąga wagę do 200 kg ( rekord 765 kg !!! ).
Jeszcze niedawno, przyrządzanie dyni traktowałem jako fanaberię znudzonych gospodyń domowych - dzisiaj niestety sam zmieniłem się w gospo-dynia domowego i nie wyobrażam sobie jesieni bez:
- przetworów - woda, cukier, ocet, goździki, dynia w kostkę - super marynata (dobry przepis od genialnego Marka Łebkowskiego " Kuchnia Polska" - polecam),
- kompotów - jeszcze nie wiem jak smakuje :), ale pan który remontował mój balkon mówił że "normalnie super",
- i oczywiście zupy dyniowej, którą można przyrządzić na 10^6 sposobów, ale oczywiście jak zawsze najbardziej trafne są najprostsze przepisy.
Zupa-krem z dyni
Składniki:
- 1 kg dyni (pokrojonej w kostkę),
- szklanka wywaru z warzyw lub dla niewymagających rozpuszczona kostka rosołowa,
- 400 ml mleczka kokosowego (najczęściej to puszka),
- 1-2 łyżeczki przyprawy curry,
- odrobina pieprzu i soli,
- pęczek tymianku,
- papryczka chili, grzanki, kolendra, ser feta lub rokpol pokrojony w kostkę.
Do dużego garnka wlewamy 1/2 szklanki wywaru, wrzucamy przygotowaną dynię, pęczek tymianku ściśnięty gumką recepturką (spokojnie - ta gumka nie pęka :) ) i gotujemy do miękkości (najczęściej 10-15 minut). Po ugotowaniu, usuwamy tymianek, i miksujemy korbola blenderem do momentu kiedy otrzymamy pięknie wyglądający gładki krem. Dodajemy całą puszkę mleka kokosowego, 1-2 łyżeczki curry (wg. upodobania), odrobinę pieprzu i soli, rozrzedzamy resztą rosołu, zagotowujemy. Próbujemy i...nie możemy wyjść z podziwu, że coś takiego wyszło z pod naszej ręki.
Podajemy przystrajając według upodobania papryczką chili pokrojoną w paseczki julienne, kostkami sera feta lub rokpol, grzankami lub pokrojoną kolendrą - nie wrzucamy wszystkiego na raz bo zgubimy smak , a sama zupa będzie przypominała choinkę na Boże Narodzenie (no chyba że ktoś lubi :) ).
Dawno nie było książki, więc dzisiaj - Wojciech Górecki "Toast za przodków".
Dlaczego dzisiaj ta książka ? - ma pomarańczową okładkę jak zupa z dyni :)
Tak naprawdę, super ciekawa pozycja opisująca tło historyczne oraz niezrozumiałe dla nas zwyczaje panujące w postsowieckim Kaukazie. Dowiemy się dlaczego w Azerbejdżanie nikt nie musi się uczyć tureckiego, do kogo należy najświętszy symbol Armenii i jak wyglądała wojna w Gruzji pomiędzy Gamsachurdią i opozycją, która toczyła się tylko w centrum Tbilisi.
Lektura bezwzględnie obowiązkowa dla tych, którzy zamierzają odwiedzić tamte strony.
Pozdrawiam
ToM